Skusił mnie magiczny, jak mi się wydawało - wyrafinowany, efekt niby-rosy. Widać? :)
Ciasto ma inną konsystencję niż moje ulubione serniki - ten sernik jest bardziej puszysty, taki piankowy. Dobry, spotkaliśmy się już 2 razy i to nie jest ostatnie słowo ;)
Przejrzałam kilka przepisów w sieci - różnią się one przede wszystkim rodzajem spodu i ilością cukru. Jako że to ostatnie to biała śmierć ;), jego ilość warto zredukować, ale wtedy też efekt rosy będzie słabszy. Taki trade-off.
Składniki (okrągła bardzo wysoka tortownica o średnicy 18 cm):
Spód
150 g mąki pszennej
łyżeczka proszku do pieczenia
50 g margaryny
1 jajko
łyżka kwaśnej śmietany
Masa serowa
1/2 kg sera twarogowego
150 g cukru
1,5 szklanki mleka
1/4 szklanki oleju
opakowanie budyniu waniliowego
cukier z wanilią lub cukier waniliowy
1 jajko
2 żółtka
Krem bezowy
3 białka
4 czubate łyżki cukru pudru (więcej cukru = więcej rosy)
Przygotowanie:
1. Składniki na spód zagnieść i wyłożyć formę. Zapiec przez 15 minut w 180 stopniach.
2. Jajko i żółtka utrzeć z cukrem i cukrem z wanilią. Dodawać ser stopniowo, następnie mleko, budyń i olej. Wymieszać na gładką masę. Będzie bardzo rzadka, ale to przejściowy efekt ;)
3. Wylać masę na spód, piec przez 50 minut w temperaturze 180 stopni.
4. Białka ubić z cukrem pudrem na sztywną pianę. Pianę wylać na sernik, przykryć folią, piec jeszcze 15 minut w temperaturze 180 stopni. Pod koniec pieczenia folię można zdjąć - dla zarumienienia bezy.
5. Oczywiście po wystudzeniu schłodzić przez kilka godzin w lodówce...
0 komentarze:
Prześlij komentarz